Pomysłodawcą i twórcą jest młody Amerykanin Sam Esmail. Do tej pory jego nazwisko nie wiele znaczyło w branży filmowej, bo poza kilkoma średnimi remake’ami i sequel’ami nie zaprezentował nic. W ubiegłym roku zrodził się w jego głowie pomysł na cyberpunkowy thriller „Mr.Robot” i to on właśnie okazał się strzałem w dziesiątkę. Początkowo miał być to kolejny „pełnometrażowiec", jednak Sam Esmail zmienił zdanie i przeniósł Pana Robota na mały ekran. I dobrze bowiem produkcja filmowa mogła by tylko spłycić i skrócić fabułę. Producentem wykonawczym został Chad Hamilton, a pierwszy epizod wyemitowany został w czerwcu 2015 r. przez stację USA Network. Sam pomysł jak i decyzje, które zapadły podczas produkcji serii, były niezwykle trafne. Obecnie „Mr.Robot” bije rekordy oglądalności, a jego noty wciąż rosną. W najpopularniejszym serwisie IMDb ma 9 gwiazdek na 10 możliwych, a na naszym rodzimym Filmweb mocną ósemkę.
Wykreowany przez Esmail’a obraz skupia się na Eliocie (Rami Malek), młodym mężczyźnie mającym zaburzenia psychiczne. Jego fobie i choroba psychiczna
w dużej mierze oparte są na jego dzieciństwie, którego lekkiego nie miał. Trauma
z młodzieńczych lat, na tyle mocno odcisnęła piętno na jego psychice, że
spowodowała u niego strach przed ludźmi i niemoc w nawiązywaniu kontaktów
międzyludzkich. Jednak w swym wariactwie z czasem odnajduje metodę dotarcia do
innych poprzez… hakowanie ich. Eliot nie jest tylko zwykłym szaleńcem, to
ponadprzeciętny umysł potrafiący zawładnąć każdym oprogramowaniem. Nie ma dla
niego rzeczy nie możliwych, a jego ograniczeniem jest jedynie czas. Jego umiejętności
dostrzega szef korporacji odpowiedzialnej za bezpieczeństwo w sieci Gideon
Goddard (Michael Gill), dla którego Eliot zaczyna pracować. Tak oto nasz
zakapturzony bohater staje się w dzień przykładnym specjalistą ds. bezpieczeństwa
cybernetycznego, a pod osłona nocy nieobliczalnym hakerem, który inwigiluje wszystkich,
koncentrując się na słabościach i skrywanych tajemnicach każdego z nich. Początkowo
robi to nieświadomie, bo przecież taki miał sposób, na swą fobię, która nie
pozwalała mu prowadzić normalnego życia pośród innych. Z czasem jednak do
świadomości Eliota dochodzi, jak wielką władzę jest w stanie posiąść nad daną
osobą, dysponując niewygodnymi, a często kompromitującymi informacjami o niej. Zaczyna więc, zhakowane dane zapisywać na
płytach CD, tworząc tym samym profile personalne skrywające największe
tajemnice. Poczynania i talent zakapturzonego, dostrzega także anarchistyczna organizacja
hakerów pod intrygującą nazwą Society, która będzie się starała przekonać go do
swoich zamiarów. Na jej czele stoi Mr. Robot (Christian Slater), który umiejętnie
manipulując Eliotem wciąga go w szaleńczy plan zniszczenia, którego to właśnie
on, ma być najważniejszym ogniwem.
Seria stworzona przez Sama Esmaila to cyberpunkowy obraz
dzisiejszej rzeczywistości. Jest to próba odpowiedzi na ważne z punktu widzenia
dzisiejszej cywilizacji pytania. Każdy z nas zdaje sobie sprawę z tego w jakim świecie
żyjemy. Wszechobecna informacja i technologia przed którą nie można uciec zdominuje
w końcu każdego z nas. Obecnie prawie każdy chętnie bierze czynny udział w
różnego rodzaju mediach społecznościowych, nie zastanawiając się, nad konsekwencjami
umieszczanych tam informacji. Oswojeni z dzisiejszą technologią coraz częściej obnażamy
się ze swoich słabości, stanowiąc tym samym łatwy kąsek dla tych, którzy będą je
chcieli wykorzystać przeciwko nam. Genialnie wykreowana przez Malek’a postać
Eliota daje do zrozumienia po części, jak zagubieni i niezrozumiani potrafimy
być w otaczającym nas świecie, ale też obnaża naturę ludzką pokazując do czego jest
zdolny człowiek, mający nad kimś władzę. Ten problem nie dotyczy tylko elit,
potencjalnie może zagrażać każdemu z nas. Wyobraźcie sobie, że w jednej chwili
ktoś obcy, jest w posiadaniu wszystkiego co was dotyczy: historii przeglądarek
internetowych i komunikatorów, ma wgląd w wasze e-maile
i smsy, dostęp do kartotek policyjnych, wyciągów z kont bankowych, prywatne zdjęcia
itp. - Jakbyście się z tym czuli? To newralgiczne pytanie jest esencją serii i
będzie nas prowokować do ostatniego odcinka.
Kluczowym i nieodzownym aspektem „Mr. Robot” jest także
dobór aktorów. To dzięki nim seria nabiera rumieńców, postacie są bardziej
wyraziste, a całość produkcji ma ten swój własny, unikalny smak. Z pewnością
nie zapomnę kreacji Rami Malek’a ("Need for Speed", "Pacyfik", "Mistrz"). To co
zrobił ten 34 latek jest niesamowite. Zdaje się że wszedł w swoją rolę nie
tylko ciałem ale i duchem. Jego gra aktorska jest nad wyraz naturalna i
swobodna, do tego jeszcze ta mimika twarzy i mowa ciała, naprawdę przyjemnie się
na to patrzyło. Momentami miałem wrażenie, że nie odgrywa żadnej roli, tylko
jest po prostu sobą. Dzięki widocznemu zaangażowaniu Malek’a w postać, sam
Eliot, ale też i cała seria nabiera tego mroczno- psychodelicznego klimatu. Jego
kunszt aktorski zapadnie mi głęboko w pamięci, tym bardziej, że brakuję obecnie
tak utalentowanych aktorów. Obok Rami Malek’a zobaczymy także: Christian’a
Slayter’a ("Imię Róży", "Robin Hood", "Wywiad z wampirem"), Martin’a Wallstrom’a
("Templariusze. Miłość i krew", "Arn- Królestwo na końcu drogi"), Michael’a Gill’a
("Senator", "House of Cards"), Carly Chaikin ("Obsesja", "Własnym głosem"), oraz Glorię Reuben ("Strażnik czasu", "Na żywo", "Uniewinniony").
Wszyscy zaangażowani w tą produkcję wysoko podnieśli
poprzeczkę. Naprawdę nie ma się tu do czego przyczepić. Scenariusz jest
rozpisany świetnie, nie raz zaskoczy nas zwrot akcji, a przebieg wydarzeń
spowoduję, że będziemy musieli przecierać oczy ze zdumienia. Zdjęcia robią
wrażenie, natomiast idealny montaż i umiejętne zespolenie z nimi ścieżki dźwiękowej
serii, która odgrywa też nie małą rolę, jak najbardziej zasługuje na wyróżnienie.
Do tego ten psychodeliczny klimat, który przenika umysł- mistrzostwo. Również
sama forma jest godna uwagi. Fabuła toczy się w dwóch równoległych
płaszczyznach. Z jednej strony naturalny przebieg wydarzeń, z drugiej natomiast
narracja głównego bohatera, który uzupełnia w ten sposób fabułę. Narracja o
tyle dziwna, co szokująca, bowiem Eliot dzieli się spostrzeżeniami ze swoim wyimaginowanym
przyjacielem, którym jest… widz. Wszystko powyższe prowadzi do jedynego,
słusznego stwierdzenia – „Mr. Robot” to majstersztyk. Klasa sama w sobie, która
nie potrzebuje dodatkowych rekomendacji, a jednocześnie ma to „coś” i to
właśnie czyni ją wyjątkową.
W Polsce „Mr. Robot” dostępny jest na kanałach VOD i internetowych serwisach filmowych, a od 1 października br. także w usłudze +seriale.