Seria "Sherlock" jest nietuzinkowa, zaskakująca i zwariowana tak jak jej twórcy. Tak jednym stwierdzeniem można skwitować to co działo się wczoraj podczas ogólnopolskiej premiery specjalnego odcinka, czwartego sezonu "Sherlocka", emitowanego w polskich kinach.
słynnego detektywa Holmesa. Obecnie emitowany jest już czwarty sezon, a z jego pierwszym odcinkiem mogliśmy zapoznać się wczoraj w kinach całego kraju.
To, że właśnie ta saga jest specyficzna i wyjątkowa, wiedzą wszyscy
którzy śledzą losy serialowego Holmesa i dr. Watsona. Jednak tym razem Mark Gatiss - współtwórca
i scenarzysta serii przeszedł samego siebie. Do tej pory wykreowana
przez niego opowieść osadzona była w czasach teraźniejszych, gdzie współczesny
Sherlock wraz ze swoim towarzyszem podejmowali się niemożliwych do rozwikłania spraw
kryminalnych. Tym razem jednak postanowił zaskoczyć po raz kolejny i przeniósł swoich
bohaterów do czasów wiktoriańskich. Szczerze początkowo bardzo sceptycznie
podchodziłem do tego pomysłu, jednak już po wczorajszej premierze, zmieniłem
zdanie- pomysł jest genialny.
Pierwszy kinowy specjalny odcinek dostarczył nie lada
wrażeń. Bardzo przyjemnie się go oglądało na nowo poznając znanych już
wcześniej bohaterów serii. Momentami wiało grozą, było ciekawie, zabawnie, ale
przede wszystkim zaskakująco. Największa
transformacja wizerunkowa dotknęła Mycroft’a Holmes’a (Mark Gatiss), który wyglądał
przekomicznie ze swoją bardzo dużą nadwagą. Pozostałe postaci serii tylko
nieznacznie zostały skorygowane w tym dr. Watson (Martin Freeman) ze swoim
wąsiskami. Co do zachowania i osobowości
praktycznie wszyscy pozostali nietknięci i są tacy jakich zapamiętaliśmy z
poprzednich odsłon "Sherlocka". Również od strony technicznej nie wiele się
zmieniło - nadal jest na wysokim poziomie. Praca kamery i zdjęcia są naprawdę wyjątkowe,
a dzięki umiejętnemu montażowi bardzo
fajnie się wszystko ogląda- bez odczucia nudy i sztuczności. Na uwagę zasługuję
chociażby sam sposób zobrazowania procesu dedukcji, który bardzo trudno
przedstawić za pomocą obrazu. Użyte tam techniki (efekty specjalne i technika
komputerowa) są piorunujące i dodają tego specyficznego "sherlockowego" klimatu. Podejrzewam
następną nagrodę BAFTA i inne wyróżnienia, no ale nie wyprzedzajmy faktów.
Obawiałem się, że wyjdzie z tego nieudolna próba
przedstawienia na nowo (w innych realiach czasowych) "Sherlocka", którego znaliśmy
do tej pory. Na szczęście tak się nie stało. Wszystkie znane nam do tej pory
postacie powróciły i jak się okazało, egzystują nie tylko w czasach wiktoriańskich. Te dwa
różne światy doskonale się przenikają i ze sobą współgrają. Jak to możliwe? Odpowiedzią
na to pytanie jest czwarty sezon "Sherlocka". Z pewnością jeszcze
nie raz nas zaskoczy i to jest właśnie jego urok i magia. Pozostaje tylko czekać na premierę a ta zapowiadana jest na przełomie 2016/2017 roku.